Bycie w relacji wymaga dojrzałości, delikatności i otwartości…
Decydując się na wejście w relację z mężczyzną, wyobrażamy sobie, że teraz już będzie lżej, prościej i przyjemniej. Teraz już będziemy spełnione jako kobiety, żony i matki. Ruszamy do tej relacji z silnym przekonaniem, że my to zrobimy lepiej niż rodzice, że nam się uda i że przy „drugiej połówce” wreszcie zaznamy spokoju i bezpieczeństwa. Jak to jest, że z upływem czasu i wspólnych doświadczeń zaczynamy odczuwać dyskomfort, zagubienie i rozczarowanie. Okazuje się, że partner nie spełnia naszych oczekiwań, nie okazuje tyle zaangażowania ile byśmy chciały, nie kocha tak mocno jak potrzebujemy i nie cieszy tak, jak miał cieszyć sen o związku, sen o rodzinie, sen o pełnym miłości domu.
Nadchodzi taki moment, gdy przecieramy oczy ze zdziwienia nad tym jak to możliwe, że wchodzimy w znane nam role i kontynuujemy dynamikę z domu rodzinnego. Okazuje się, że życie wie co robi. Życie prowadzi nas do rozwoju. Ten dyskomfort przy mężczyźnie to tak naprawdę zaproszenie, by spotkać nasze podświadome programy, do których nam najbliżej a najbliżej nam zawsze do mamy, bez względu na to, jaka ta relacja z mamą była. To ona z nami była jako pierwsza i przy niej zapisał się wzór na relacje . Od okresu płodowego do drugiego roku życia czujemy emocje mamy jeden do jednego. Czujemy jakie to „blisko” było przy mamie, z czym się mierzyła, z czym sobie nie radziła. Jak się miała do mężczyzny, jak jej bezpiecznie przy nim było i czy mogła się na nim oprzeć. To właśnie, jak było mamie i co było w niej żywe, koduje się w naszej podświadomości w dzieciństwie i z tym idziemy w życie i do relacji z partnerem, w ciężarze lub lekkości.
To przy nim, w dorosłości otwierają się zapomniane i wyparte rany. On podświadomie wie, gdzie dotknąć, byśmy poczuły ból. To nie jest przypadek, że takiego partnera wybieramy. To właśnie On podświadomie wie, co na ten moment jest do rozpoznania i zagojenia. Bez świadomości naszych programów skupiamy się tylko na tym, że „partner mnie zranił” i to jego wina. To tu się zaczyna koniec relacji, we współżyciu z poziomu dziecięcych ran i przerzucaniu winy za nie. Gdy utykamy w złości, żalu, tęsknocie i pogardzie płynących z dziecięcych zranień zaczynamy budować mury, by siebie chronić. By chronić siebie przed tym bólem, który w dzieciństwie był dla nas nie do udźwignięcia. Ostatecznie budujemy mur pomiędzy sobą a partnerem. Tam nie ma miejsca dla wspólnoty, dla bliskości, dla połącznia i zrozumienia. Tam gdzie zarządza energia lęku przed zranieniem tam nie ma spotkania z drugim człowiekiem i tam nie będzie spełnienia. Jedyną drogą, która do tego doprowadzi jest spotkanie z tą częścią bólu w sobie. To w sobie potrzebujemy najpierw uznać i uwolnić trudne emocje i niewspierające przekonania. To siebie potrzebujemy dokochać, dopełnić, zaakceptować i sobie dać obecność. Tylko kiedy w nas zapanuje spokój, wdzięczność i miłość będziemy mogły podejść do budowania karmiącej relacji z partnerem. Kiedy możemy już z miłością do siebie, będziemy już mogły z miłością do partnera.
Związek to nieustająca praca nad sobą, nie nad partnerem. Nie ma innej drogi do relacji z drugim człowiekiem jak poprzez relację ze sobą. Uzdrawiając siebie robimy przestrzeń dla mężczyzny, by On również mógł uzdrawiać siebie, w swój sposób i w swoim tempie. Tak relacja idzie do dorosłości, do wzrastania i do szczęścia. Poprzez rozpoznawanie, uznawanie, uwalnianie i odpuszczanie, tego, co zapisane w komórkach ciała, lecz już nie wspiera.
Tylko poprzez świadomość, prawdę i miłość możemy sobie służyć i wspólnie wzrastać. To, co błaga najgłośniej o zmianę w relacjach to ciągłe walki o racje, o przeszłość, o nierówność, to rozmowy z poziomu krzywdy dziecka. To czego potrzebujemy zaś to uhonorowanie tych delikatnych miejsc w nas, uhonorowanie naszych indywidualnych historii i otwarcia serca. Kiedy w relacji potrafimy się sobie nawzajem ukłonić w szacunku, delikatności i dojrzałości tam jest miejsce na miłość, bliskość i bezpieczeństwo. To do tego miejsca pragniemy powrócić i w tym się spotkać.
Autorka: Agnieszka Zarzycka
Więcej informacji o działaniach Agnieszki znajdziesz na Instagramie.