Z miłości do bursztynu i natury – Poznaj markę Wonne Ziele, która inspiruje do kreatywności. Wywiad z Agnieszką Fiuk

Świece sojowe, kreatywne warsztaty i naturalne aromaty – to trzy filary marki Wonne Ziele, stworzonej przez Agnieszkę Fiuk. To właśnie ona, z miłości do natury i pasji do tworzenia, zamieniła domowe eksperymenty z woskami roślinnymi w rozwijający się biznes, który inspiruje do kreatywności. Wonne Ziele to nie tylko świece – to również przestrzeń, w której każdy może odkryć w sobie twórczy potencjał podczas warsztatów rękodzielniczych. W rozmowie z Karoliną Dąbrowską, Agnieszka opowiada o swoich inspiracjach, miłości do bursztynu i planach na przyszłość, które obejmują powrót do zielarstwa oraz poszerzenie oferty o naturalne preparaty. Poznajcie bliżej historię marki, pachnącej bursztynem i świeżymi ziołami.

Karolina Dąbrowska: Skąd wziął się pomysł na założenie marki Wonne Ziele? Co zainspirowało Cię do tworzenia świec sojowych i warsztatów kreatywnych?

Agnieszka Fiuk: W 2020 wybuchła pandemia. W tamtym czasie kupiliśmy działkę pod Warszawą, więc większość okresu zamknięcia mogliśmy spędzać na łonie przyrody. W hamakach, pośród drzew. Pomyślałam wtedy, że fajnie byłoby móc wykorzystać tę przestrzeń i posadzić rośliny, z których później mogłabym przygotowywać herbaty, mieszanki ziołowe itd. Okazało się jednak, że od strony prawnej to prawdziwa ścieżka zdrowia i na razie zarzuciłam ten pomysł. Ale, jednocześnie, dla własnej i rodziny przyjemności zalewałam w domu świece na woskach roślinnych. Wtedy pomyślałam „To może te zioła odpuszczę, a wykorzystam to, co już umiem.” Tak zaczęły powstawać bardziej profesjonalne świece sojowe. Ponad pół roku uczyłam się różnych wosków i zapachów. Zrobiłam kilka zagranicznych kursów i w końcu odważyłam się otworzyć sklep. Na początku tylko sklep internetowy, ale od ponad dwóch lat mam również swój sklep stacjonarny, w którym prowadzę warsztaty kreatywne dla dorosłych. Dzielę się wiedzą, daję możliwość spędzenia kreatywnie czasu, poznania różnych ludzi.

KD: Co dla Ciebie oznacza „Wonne Ziele”? Czy nazwa ma jakieś szczególne znaczenie?

AF: Szukałam nazwy, która nie będzie jednoznacznie mówiła o świeczkach, ale również o naturze, którą kocham, i która jest dla mnie ważna. Wonność odnosi się do zapachu, bo większość naszych produktów pachnie, a ziele to właśnie ta natura, którą na razie tylko w weekendy się otaczam.

KD: Twoje świece są wyjątkowe, bo zawierają bursztynowy pył. Skąd wziął się pomysł na wykorzystanie akurat bursztynu w produkcji świec?

AF: A to jest bardzo ciekawa (z mojej perspektywy) historia. Pochodzę z Ustki. Dwóch moich wujków prowadziło własne zakłady bursztyniarskie. W pracowni u jednego z nich spędziłam jedne z piękniejszych chwil mojego dzieciństwa. On szlifował bursztyn, a ja czytałam książki. Zapach bursztynu kojarzy mi się z domem, z rodziną. Kiedy zaczęłam zalewać swoje świece, to chciałam dodać taki własny kawał domu, moich dobrych wspomnień i podzielić się nim, stąd taki unikalny dodatek.

KD: Jakie kompozycje zapachowe oferujesz w swojej linii świec sojowych?

AF: Mamy ponad 30 różnie pachnących świec. Kolekcję drzewną, ziołową, owocową, jesienno-zimową, specjalną oraz najlepszą na jesienne chandry kolekcję przyjemności, z gorącą czekoladą na czele. Można ją wąchać do woli i nie pójdzie nam to w boczki <uśmiech>.

KD: Czy możesz podać jeden zapach najczęściej wybierany przez klientów?

AF: Mamy kilka evergreenów, ale taką naj jest moja ulubiona Szałwia z solą. Co ciekawe, to jeden z zapachów, który powstał na zamówienie panów, którzy przychodzili do naszego sklepu ze swoimi partnerkami. Panowie szukali czegoś innego, nie słodkiego, nie oczywistego. Ale Szałwia z solą to wybór nie tylko mężczyzn, bo wybierany jest po równo, bez wskazania na płeć.

KD: Jakie korzyści zdrowotne lub emocjonalne mogą płynąć z używania świec i olejków eterycznych oferowanych przez Twoją markę?

AF: Świece pomagają się zrelaksować. Można stworzyć sobie takie małe rytuały: wieczorem lub po południu, gdy mamy już czas dla siebie, zapalamy świecę, bierzemy książkę, puszczamy ulubioną muzykę i mamy taki swój czas. Można też zaczynać miło dzień i już od rana, żeby wprawić się w dobry nastrój zapalić świecę, a jeszcze lepiej dyfuzor z ulubionym olejkiem eterycznym czy gotową mieszanką i energetycznie rozpocząć dzień. Olejki eteryczne to w ogóle ciekawa sprawa, bo jest cała masa mitów o nich i często nie są właściwie stosowane.

KD: Organizujesz warsztaty kreatywne. Co dokładnie można na nich robić? Jakie techniki lub formy twórczości oferujesz?

AF: Tematyki warsztatów są przeróżne. Od lalek motanek, przez wyplatanie koszyków na wielkanoc aż po tkanie. W tym półroczu mamy comiesięczny cykl całodniowych warsztatów, podczas których robimy świece sojowe, naturalne kosmetyki oraz ziołowe herbaty i kadzidła. Z kolei dla osób, które nie mogą poświęcić na takie „Kreatywki” całego dnia, mamy również możliwość przyjścia tylko na wybraną aktywność.

KD: Do kogo kierujesz swoje warsztaty? Czy są one dla każdego, czy wymagają jakiegoś doświadczenia?

AF: Warsztaty są dla osób dorosłych lub nastolatków od 16-go roku życia. To żelazna zasada. W przestrzeni sklepu nie mam możliwości prowadzenia zajęć dla dzieci. Często używamy niebezpiecznych półproduktów (farby do malowania szkła, rozgrzany wosk itp.), więc zawsze uczulam, aby na warsztaty nie przychodzić z dziećmi. Jeśli zaś chodzi o stopień manualnego zaawansowania – to można mieć zerowe. Staram się dobierać tematykę warsztatów w taki sposób, żeby każdy sobie poradził. Poza tym, zawsze pomagam i podpowiadam, jak można coś zrobić łatwiej. Lubię obserwować, jak podczas warsztatów Uczestnicy rozwijają skrzydła i własną kreatywność.

KD: Jakie są najczęstsze reakcje uczestników Twoich warsztatów? Co Twoim zdaniem daje im takie doświadczenie?

AF: To trochę zależy od tego, co jest przedmiotem warsztatów. W ubiegłym roku prowadziłam cykl warsztatów tworzenia lalek motanek. Proces ich tworzenia to czasami taki rachunek sumienia z własnym ja, wewnętrzny dialog i rozliczenia. Często takie warsztaty odbywają się w ciszy i skupieniu. Uczestniczki wychodziły z nich niesamowicie wzruszone, poukładane lub pogodzone z pewnymi rzeczami lub wydarzeniami. Wszystkie te emocje znajdowały odzwierciedlenie w umotanych lalkach. Warsztaty tworzenia świec, wicia wianków, obrazy z mchu czy malowanie lampionów na słoikach pobudzały z kolei do ogromnej kreatywności i bezcennym dla mnie jest widzieć po zachwyt i niedowierzanie u Uczestników – „To naprawdę zrobiłam ja?”

KD: Co sprawia Ci największą satysfakcję w Twojej pracy?

AF: Taką największą satysfakcję daje mi kontakt z Klientem i to, że do mnie wraca. Po kolejną świeczkę, na kolejne warsztaty. Marka Wonne Ziele na rynku trwa już od ponad 4 lat. Stacjonarny sklep rozpoczyna swoją trzecią jesień, więc choćby to świadczy o zaufaniu, jakim obdarzają nas nasi Klienci.

KD: Jakie są Twoje plany na rozwój marki Wonne Ziele w najbliższej przyszłości? Czy planujesz rozszerzenie oferty o nowe produkty?

AF: Chcę wrócić do ziół. W tej chwili robię roczny kurs Zielarza Fitoteraputy. Chciałabym w przyszłości móc poszerzyć ofertę o ziołowe preparaty i więcej kursów dla Klientów, które pozwolą wrócić do natury i wykorzystywać to, co daje nam natura. Oczywiście świece z bursztynowym pyłem pozostaną z nami.


Więcej o działaniach Agnieszki znajdziesz na www.wonneziele.pl oraz na Instagramie.